Znaczenie spowiedzi

Filozofia społeczna, psychologia społeczna, etyka, antropologia kulturowa
ODPOWIEDZ
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Znaczenie spowiedzi

Post autor: Xylomena »

Idą święta Bożego Narodzenia, mamy czas masowych spowiedzi, a jednak istnieją czynniki, które potrafią od nich odstręczać. Jakie?

Obrazek
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Awatar użytkownika
koziolek
****
Posty: 156
Rejestracja: sob paź 25, 2008 2:00 am

Post autor: koziolek »

Najczęstsze to:
*złe doświadczenia związane np. z ostatnią spowiedzią (niemiły ksiądz, niezrozumiała nauka, nieudzielenie przez księdza rozgrzeszenia)
* strach i wstyd ("bo co sobie o mnie pomyśli ksiądz...")
* zrezygnowanie spowodowane brakiem poprawy przy walce z grzechami
* grzechy powtarzające się z którymi ciężko walczyć
* "upokarzanie się" przed księdzem (raczej kolejna wymówka by nie pójść)
* myśli typu "nie warto", "i tak nie wierzę"
* a nawet długa kolejka do konfesjonału
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Niewątpliwie tyle możnaby znaleźć nie zaglądając do książeczki do nabożeństwa, albo wsłuchując się w statystyki kościelne, które wynikają z badań układanych przez księży, mających mówić, że jest się słabym i śmiesznym ze swoimi obiekcjami.
Natomiast myślę, że głównym czynnikiem jest to, co znajduje się w podświadomości człowieka i jego wiara, w tym przypadku - niewiara w spowiedź. Nie mająca nic wspólnego z niedojrzałością i infantylizmem, tylko wręcz przeciwnie, dużą dawką rozmyślań i zgłębiania siebie, refleksji.

Niewiara różnego rodzaju:
1. w sens spowiedzi dla oczyszczenia z grzechu (za grzech uważa się niegrzeszenie dłużej niż rok - sam fakt nie przystępowania do konfesjonału w takim terminie);
2. niewiara w wybraństwo konkretnych ludzi jako spowiedników (jeżeli spowiedź działa to można jej dokonać wobec wszystkich i każdego, albo w ogóle nie jest ona aktem żalu za sprzeniewierzenie Bogu);
3. niewiara w sakrament spowiedzi, a więc lęk przed grzechem w takim akcie.

To ostatnie wydaje się jakby przewrotne do tego czego uczy o pożytkach ze spowiedzi Kościół (na pewno nie o tym, że grzech bierze się ze spowiadania księdzu), a jednak dla mnie jest najbardziej oczywiste i zrozumiałe.
Tradycja spowiedzi (nie żadna zamierzchła, tylko dotycząca naszych dziadków wysłuchujących mszy po łacinie) ma w swoim dorobku tak konkretne wykazy o tym co jest grzechem (z czego wolno się spowiadać) i jaka adekwatna pokuta za dany grzech się należy, że z prostych względów psychologicznych nie mogło to mieć nic wspólnego ani z przypodobywaniem się Bogu, ani z odczuwaniem żalu.
W spowiedziach wymyślanych przez kapłanów człowiek miał za zadanie jedynie rozwiązać coś w rodzaju testu na inteligencję, aby zadowolić księdza możliwością ukarania, sprawdzenia się w roli. A kiedy tylko powiedział o czymś czego na prawdę żałował, czego nie było w spisie grzechów, ksiądz popadał w konsternację i był wściekły, że samodzielnie musi dokonać roztrzygnięcia, która to modlitwa może pasować jako pokuta, a nie według pisemnych wykazów. I pierwszym osądem jakie mu przychodziło do głowy było to, że człowiek jest opętany przez diabła, który jeszcze przyszedł kusić biednego księdza koniecznością dokonywania wyboru, czy słyszy grzech, czy nie grzech...
Jasne, że większość ludzi wolała nie ryzykować takich posądzeń wybierając pilną naukę o tym co się w konfesjonale mówi "tak jak wszyscy". Grzechy o których nie wstyd mówić, bo dzięki nim egzamin wypadnie zdany, przekazywano sobie z ust do ust i uczono się tego jako normy (nie tylko mówionej), nie mniej gorliwie niż pacierza.
Czy współczesna spowiedź bardzo od tego odbiega i stała się czymś mądrzejszym, lepszym? Nie bardzo niestety. Bo pomimo, że księża nie wertują już ściągawek z pokut podczas wysłuchiwania osób spowiadających się, to nadal istnieją spisy tego za co człowiek ma odczuwać żal. W tym, za to, że rok nie podszedłem do konfesjonału... Jakby forma mogła być ważniejsza od treści i jakby w istnieniu jakiejkolwiek budowli mogło być więcej wartości, niż w wypełnieniu jej ludźmi. Nadal istnieją wykazy grzechów, nauki z tzw. rachunków sumienia, i nie pozwalają człowiekowi śledzić prawdy, przyglądać się własnym wzrokiem swoim uczuciom - że jeżeli poczułem żal, to po czym to było, na skutek czego i czego w istocie żałuję.

Żalu nauczyć się nie można, ale zabić go w sobie - tak, i to może być największy grzech z każdej spowiedzi.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
ODPOWIEDZ