Gdzie mozna studiować socjologię?
Francis ma racje Marto boli mnie takie stereotypowe myślenie. Ja będę teraz odbywał praktyki w urzędzie marszałkowskim i nijak to się ma do tego, co napisałaś nie chciał bym żebyś wszystkich socjologów wysyłała do wiezienia wszystko zależy od specjalizacji i od tego czy zainteresowania są ważniejsze niż strach...
Lepiej idz na ta Biomedycynę
Lepiej idz na ta Biomedycynę
Bunt wynika z tego, że nie znasz życia. Buntujesz się przeciwko temu, co zauważasz i czego nie potrafisz zrozumieć. Kiedy zaczynasz Wszystko rozumieć, mówisz:Aha! i masz siedemdziesiąt lat.
No nie, jacy ci chłopacy są straszni . Zamiast przyciągnąć interesującą koleżankę do siebie, to kombinują jak ją obrazić (dlaczego się nie nadaje do tego, co oni).
Po mojemu tu błędu w żadną stronę nie należy się obawiać. Jesteś młoda i nietrafiony rok może być ciekawszą nauką, niż rozpamiętywanie przez całe życie czegoś czego się nigdy nie spróbowało.
Jeżeli masz temperament i wyobraźnię, to może Cię bardzo znudzić fizykoterapia, chyba że odczuwasz jakieś szczególne powołanie do zajmowania się osobami niepełnosprawnymi i chorymi (w identyczny sposób przez wiele lat).
Trudności z przedmiotami ścisłymi na inżynierii, to taki sam mit jak brak rzekomy takich w naukach społecznych. Jeżeli odstrasza Cię matma, to zastanów się czy zniesiesz logikę, podstawy informatyki, ekonomii, oraz specjalistyczny program badawczy dla socjologów - SPSS. To wszystko trzeba przebrnąć na socjologii. Natomiast to co się ma po socjologii, to już ogromne spektrum możliwości specjalistycznych. Socjologowie po mojej specjalizacji (Media i Komunikacja Społeczna) według info z dzienniczka zostają rzecznikami prasowymi, rządowymi, parają dziennikarstwem, adiustacją, pracują w biurach podróży, domach medialnych itp. Oczywiście wszyscy powyżej tytułu magistra (niezależnie od kierunku) mogą też próbować uczyć na uczelniach, bo to już daje im uprawnienia. A najlepsze, co daje socjologia, to... pisarzy. Nikt nie pisze tak ciekawie jak socjolog, bo żadna dyscyplina nie jest tak interesująca i wszechstronna.
Łatwo się stąd domyślić, że kasa w tym wszystkim zależy w największej mierze od predyspozycji i osobowości człowieka. Genialnego socjologa żaden fizykoterapeuta nie prześcignie w majątku, ale statystycznie każdy fizykoterapeta jest bogatszy od socjologa. Nie chcę przesadzać, ale fizykoterapeuta bez własnego domu, to wyjątek. Niemal tak szybko dorabia się na chorych jak lekarz.
Wybór należy do Ciebie
Po mojemu tu błędu w żadną stronę nie należy się obawiać. Jesteś młoda i nietrafiony rok może być ciekawszą nauką, niż rozpamiętywanie przez całe życie czegoś czego się nigdy nie spróbowało.
Jeżeli masz temperament i wyobraźnię, to może Cię bardzo znudzić fizykoterapia, chyba że odczuwasz jakieś szczególne powołanie do zajmowania się osobami niepełnosprawnymi i chorymi (w identyczny sposób przez wiele lat).
Trudności z przedmiotami ścisłymi na inżynierii, to taki sam mit jak brak rzekomy takich w naukach społecznych. Jeżeli odstrasza Cię matma, to zastanów się czy zniesiesz logikę, podstawy informatyki, ekonomii, oraz specjalistyczny program badawczy dla socjologów - SPSS. To wszystko trzeba przebrnąć na socjologii. Natomiast to co się ma po socjologii, to już ogromne spektrum możliwości specjalistycznych. Socjologowie po mojej specjalizacji (Media i Komunikacja Społeczna) według info z dzienniczka zostają rzecznikami prasowymi, rządowymi, parają dziennikarstwem, adiustacją, pracują w biurach podróży, domach medialnych itp. Oczywiście wszyscy powyżej tytułu magistra (niezależnie od kierunku) mogą też próbować uczyć na uczelniach, bo to już daje im uprawnienia. A najlepsze, co daje socjologia, to... pisarzy. Nikt nie pisze tak ciekawie jak socjolog, bo żadna dyscyplina nie jest tak interesująca i wszechstronna.
Łatwo się stąd domyślić, że kasa w tym wszystkim zależy w największej mierze od predyspozycji i osobowości człowieka. Genialnego socjologa żaden fizykoterapeuta nie prześcignie w majątku, ale statystycznie każdy fizykoterapeta jest bogatszy od socjologa. Nie chcę przesadzać, ale fizykoterapeuta bez własnego domu, to wyjątek. Niemal tak szybko dorabia się na chorych jak lekarz.
Wybór należy do Ciebie
Ostatnio zmieniony śr lip 29, 2009 4:48 pm przez Xylomena, łącznie zmieniany 1 raz.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
-
- *****
- Posty: 596
- Rejestracja: sob cze 23, 2007 2:00 am
- Thegrengolada
- **
- Posty: 4
- Rejestracja: czw sie 06, 2009 2:00 am
Dobry wieczór Państwu
Od października zaczynam studiować socjologię na UŚ w Katowicach.
Odkąd jest to w miarę pewne nieustannie wysłuchuję "widzę, że chcesz poszerzyć krąg wesołych bezrobotnych", "fajnie, tylko co potem?" itd...
Na szczęście przynajmniej na dzień dzisiejszy czuję powołanie i przyszłość zarówno studencka jak i zawodowa maluje mi się kolorowo. Wiem, że może zmienię zdanie już po pierwszej sesji, na dzień dzisiejszy jednak postanowiłam stawić czoła trudnościom. Od tego jak pójdzie mi pierwszy semestr zależy czy uda mi się studiować socjologię reklamy i komunikacji społecznej, bo właśnie o tym marzę od dłuższego czasu.
Myślę, że am predyspozycje... Moje dotychczasowe życie było nieco inne niż rówieśniczek. Żadnych korepetycji. Mnóstwo zajęć pozaszkolnych, począwszy od harcerstwa przez miejski młodzieżowy samorząd i to wszystko z pełnym zaangażowaniem. Poza tym od czasów końca podstawówki uwielbiam obserwować mechanizmy przemian w grupach zarówno w mniejszych jak i w większych. Największą jednak radość sprawia mi walka o to by stać się liderem, albo by dostać się do konkretnej grupy. Wszelkie kampanie reklamowe, flashmoby ajj... Kocham to.
Po co o tym wszystkim piszę? (wiem, od dłuższego czasu zanoszę się z myślą by założyć bloga) Póki co jednak piszę to, żeby dodać sobie otuchy. Poza tym, wysłuchawszy czarnych wizji ludzi wokół miło było mi wejść tu i poczytać ludzi od których wprost bije radość z pasji. Budujący jest na przykład ten post Xylomeny powyżej i rzeczywiście cytat powyżej zasługuje na to miano, choć nie ukrywam, że wolałabym odwrotną kolejność "Statystycznie każdy fizykoterapeuta jest bogatszy od socjologa, ale genialnego socjologa żaden fizykoterapeuta nie prześcignie w majątku. (...)"
Obiecuję (mimo nicku) zrobić wszystko, żeby to były pierwsze i ostatnie zwierzenia z głębi mojego serca. Mam do państwa wiele konkretnych pytań i jutro, w przytomniejszym stanie poszukam tu na nie odpowiedzi.
Z góry przepraszam za nieścisłości i jakiekolwiek błędy stylistyczne. Już wkrótce postaram się to wszystko naprawić.
Pozdrawiam
Thegrengolada
Od października zaczynam studiować socjologię na UŚ w Katowicach.
Odkąd jest to w miarę pewne nieustannie wysłuchuję "widzę, że chcesz poszerzyć krąg wesołych bezrobotnych", "fajnie, tylko co potem?" itd...
Na szczęście przynajmniej na dzień dzisiejszy czuję powołanie i przyszłość zarówno studencka jak i zawodowa maluje mi się kolorowo. Wiem, że może zmienię zdanie już po pierwszej sesji, na dzień dzisiejszy jednak postanowiłam stawić czoła trudnościom. Od tego jak pójdzie mi pierwszy semestr zależy czy uda mi się studiować socjologię reklamy i komunikacji społecznej, bo właśnie o tym marzę od dłuższego czasu.
Myślę, że am predyspozycje... Moje dotychczasowe życie było nieco inne niż rówieśniczek. Żadnych korepetycji. Mnóstwo zajęć pozaszkolnych, począwszy od harcerstwa przez miejski młodzieżowy samorząd i to wszystko z pełnym zaangażowaniem. Poza tym od czasów końca podstawówki uwielbiam obserwować mechanizmy przemian w grupach zarówno w mniejszych jak i w większych. Największą jednak radość sprawia mi walka o to by stać się liderem, albo by dostać się do konkretnej grupy. Wszelkie kampanie reklamowe, flashmoby ajj... Kocham to.
Po co o tym wszystkim piszę? (wiem, od dłuższego czasu zanoszę się z myślą by założyć bloga) Póki co jednak piszę to, żeby dodać sobie otuchy. Poza tym, wysłuchawszy czarnych wizji ludzi wokół miło było mi wejść tu i poczytać ludzi od których wprost bije radość z pasji. Budujący jest na przykład ten post Xylomeny powyżej i rzeczywiście cytat powyżej zasługuje na to miano, choć nie ukrywam, że wolałabym odwrotną kolejność "Statystycznie każdy fizykoterapeuta jest bogatszy od socjologa, ale genialnego socjologa żaden fizykoterapeuta nie prześcignie w majątku. (...)"
Obiecuję (mimo nicku) zrobić wszystko, żeby to były pierwsze i ostatnie zwierzenia z głębi mojego serca. Mam do państwa wiele konkretnych pytań i jutro, w przytomniejszym stanie poszukam tu na nie odpowiedzi.
Z góry przepraszam za nieścisłości i jakiekolwiek błędy stylistyczne. Już wkrótce postaram się to wszystko naprawić.
Pozdrawiam
Thegrengolada
-
- *****
- Posty: 596
- Rejestracja: sob cze 23, 2007 2:00 am
Nie zniechęcając Cię (cd.) to mi Twoje predyspozycje bardziej odpowiadają animatorowi kultury.
- jest liderem, który współpracuje,
- przynależy a nawet tworzy, podtrzymuje nieustanną aktywnością grupę (konkretną? hmm:p? co autorka miała na myśli?)
A bezrobocie grozi każdemu, studia niczego nie gwarantują. Kto idzie na studia (szczególnie humanistyczne) i czuje pewną przyszłość zawodową tylko i wyłącznie z tego tytułu jest w wielkim błędzie.
PS: Thegrengolada - jak na 1 rok całkiem przyzwoicie wygląda Twój pierwszy post. Tak dalej, włącz się do dyskusji, zadawaj nawet te głupie pytania i odpowiadaj na inne - tak jak Ci podpowiada wiedza i doświadczenie, nie zważając czy na pewno masz rację, ale na pewno będziesz miała własne zdanie - a tego wielu ludziom brakuje
- jest liderem, który współpracuje,
- przynależy a nawet tworzy, podtrzymuje nieustanną aktywnością grupę (konkretną? hmm:p? co autorka miała na myśli?)
A bezrobocie grozi każdemu, studia niczego nie gwarantują. Kto idzie na studia (szczególnie humanistyczne) i czuje pewną przyszłość zawodową tylko i wyłącznie z tego tytułu jest w wielkim błędzie.
PS: Thegrengolada - jak na 1 rok całkiem przyzwoicie wygląda Twój pierwszy post. Tak dalej, włącz się do dyskusji, zadawaj nawet te głupie pytania i odpowiadaj na inne - tak jak Ci podpowiada wiedza i doświadczenie, nie zważając czy na pewno masz rację, ale na pewno będziesz miała własne zdanie - a tego wielu ludziom brakuje
- Thegrengolada
- **
- Posty: 4
- Rejestracja: czw sie 06, 2009 2:00 am
Nie tylko i wyłącznie z tego tytułu. Właśnie dlatego, że mam wiele obaw związanych z moją przyszłością zawodową wlazłam tutaj, żeby dodać sobie otuchy. Czarna wizja jaką przyswoili mi ludzie wokół, zmieniła się w szarą, życiową.
Składałam papiery w trzy miejsca:
- socjologia na UŚ w Rybniku,
- socjologia na UŚ w Katowicach,
- kulturoznawstwo na UŚ w Katowicach
Najbardziej chciałam na socjologię w Katowicach dlatego też zrezygnowałam z dwóch pozostałych. Z Rybnika, ponieważ tam interesująca mnie na dzień dzisiejszy specjalizacja może nie zostać utworzona, a z kulturoznawstwa w Katowicach dlatego, że dotychczas współpracowałam już ze sMOKami i wiem, że do tego studiowanie kulturoznawstwa nie jest konieczne. Socjologia natomiast, niezależnie od tego czy na trzecim roku dobiorę sobie ekonomię przyda mi się na pewno (choćby w życiu skomplikowanym i zawiłym życiu rodzinnym znajomość socjologii jest przydatna - akurat czytam "sztukę persfazji" ) czy w każdym zawodzie choćby w czasie rozmów kwalifikacyjnych.
Też czytałam na forach o tym, że po socjologii to tylko jazda wózkiem widłowym... Na dzień dzisiejszy fascynuje mnie nawet jazda wózkiem widłowym (serio), bo jeszcze nigdy tego nie robiłam.
Ostatecznej oceny swojego wyboru dokonam jednak dopiero po pierwszym roku.
Składałam papiery w trzy miejsca:
- socjologia na UŚ w Rybniku,
- socjologia na UŚ w Katowicach,
- kulturoznawstwo na UŚ w Katowicach
Najbardziej chciałam na socjologię w Katowicach dlatego też zrezygnowałam z dwóch pozostałych. Z Rybnika, ponieważ tam interesująca mnie na dzień dzisiejszy specjalizacja może nie zostać utworzona, a z kulturoznawstwa w Katowicach dlatego, że dotychczas współpracowałam już ze sMOKami i wiem, że do tego studiowanie kulturoznawstwa nie jest konieczne. Socjologia natomiast, niezależnie od tego czy na trzecim roku dobiorę sobie ekonomię przyda mi się na pewno (choćby w życiu skomplikowanym i zawiłym życiu rodzinnym znajomość socjologii jest przydatna - akurat czytam "sztukę persfazji" ) czy w każdym zawodzie choćby w czasie rozmów kwalifikacyjnych.
Też czytałam na forach o tym, że po socjologii to tylko jazda wózkiem widłowym... Na dzień dzisiejszy fascynuje mnie nawet jazda wózkiem widłowym (serio), bo jeszcze nigdy tego nie robiłam.
Ostatecznej oceny swojego wyboru dokonam jednak dopiero po pierwszym roku.
Ostatnio zmieniony pt sie 07, 2009 10:01 pm przez Thegrengolada, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- *****
- Posty: 596
- Rejestracja: sob cze 23, 2007 2:00 am
Ale kulturoznawstwo to nie jest przecież MOK,DK, etc. Tak samo socjologia to nie tylko perwazja. O ile się orientuje to autor tejże książki jak i samo zagadnienie leży bliżej psychologii - a to już znacznie lepiej stoi od socjologii. Np. psychologia społeczna - jest bardzo ciekawa i przypuszczam, że będziesz miała taki kurs.
No ocenisz wydaje mi się dopiero po 3 roku może po 5 jak przyjdzie Ci pracować, albo co rusz będziesz zmieniała zdanie bo np: w jednym semestrze będzie nuda w innym pojawi się coś ciekawszego, albo gdy wreszcie znajdziesz swe pole do popisu (dobrze gdyby tak było).
Dojdzie Ci analiza danych zastanych, SPSS, statystyka, filozofia, ekonomia - to zobaczysz jaki ten kierunek jest zróżnicowany i jaki potrafi być obrzydzający, nudny a zarazem temu przeciwny.
No ocenisz wydaje mi się dopiero po 3 roku może po 5 jak przyjdzie Ci pracować, albo co rusz będziesz zmieniała zdanie bo np: w jednym semestrze będzie nuda w innym pojawi się coś ciekawszego, albo gdy wreszcie znajdziesz swe pole do popisu (dobrze gdyby tak było).
Dojdzie Ci analiza danych zastanych, SPSS, statystyka, filozofia, ekonomia - to zobaczysz jaki ten kierunek jest zróżnicowany i jaki potrafi być obrzydzający, nudny a zarazem temu przeciwny.
- Thegrengolada
- **
- Posty: 4
- Rejestracja: czw sie 06, 2009 2:00 am
-
- *****
- Posty: 596
- Rejestracja: sob cze 23, 2007 2:00 am
- Thegrengolada
- **
- Posty: 4
- Rejestracja: czw sie 06, 2009 2:00 am
-
- *****
- Posty: 596
- Rejestracja: sob cze 23, 2007 2:00 am
- Socjoloszka
- ***
- Posty: 37
- Rejestracja: ndz maja 03, 2009 2:00 am
- Lokalizacja: Poznań
-
- *****
- Posty: 596
- Rejestracja: sob cze 23, 2007 2:00 am
- Socjoloszka
- ***
- Posty: 37
- Rejestracja: ndz maja 03, 2009 2:00 am
- Lokalizacja: Poznań
Wykladowcy - nie przychodzą na umowione spotkania, olewają studentów, spozniają się, nie przychodzą na wykłady w zamian przysylają jakis absolwentów którzy ni jak nie umieją przekazac żadnej wiedzy, nie czytają prac pisemnych, a każą pisac ich mnóstwo, są nierzetelni. A na wydziale panuje bałagan, zmienianie planu w ciągu roku, w dziekanacie giną indeksy, kazdy sobie może wchodzi do dziekanatu i "grzebac" w indeksach, ciągłe odsyłanie od jednej sali do drugiej.
jak widac roznie bywa...zaden z profesorow nigdy jeszcze nie przyslal jakiegos absolwenta (jedyny przypadek to jak byl kiedys egzamin, wykladowca nie mogl byc, wiec przyslal "do pilnowania" doktoranta czy kogos podobnego , prac kazano mi pisac (troche niestety) malo.Wykladowcy - nie przychodzą na umowione spotkania, olewają studentów, spozniają się, nie przychodzą na wykłady w zamian przysylają jakis absolwentów którzy ni jak nie umieją przekazac żadnej wiedzy, nie czytają prac pisemnych, a każą pisac ich mnóstwo, są nierzetelni. A na wydziale panuje bałagan, zmienianie planu w ciągu roku, w dziekanacie giną indeksy, kazdy sobie może wchodzi do dziekanatu i "grzebac" w indeksach, ciągłe odsyłanie od jednej sali do drugiej.
A plan sie moj nie zmienial jakos zbyt czesto, jedynie w tym roku byla bardzo duza zmiana, aczkolwiek zwiazana z losowym i nieszczesliwym przypadkiem, jaki zwiazany byl z jedna z wykladowczyn.
Co do dziekanatu rowniez nie mialem problemow, a to ze kazdy moze grzebac w indeksach to nie bardzo wiem o co chodzi, bo tak wyszlo z Twojego opisu jakby sie wchodzilo i indeksy lezaly gdzies na polce przy drzwiach...a zeby panie z dziekanatu wpuszczaly kogos do srodka, za biurko swoje to nie slyszalem. Ale zeby doprecyzowac to pisze z perspektywy studenta studiow dziennych, moze Ty zaocznych, nie wiem...